Trochę mnie tu nie było
Wybaczcie, ale czas mnie strasznie goni ostatnio, przez co też zaniedbałam bloga.
Ale nie o tym i wracamy o pozytywów. Podjęłam się walki z samą sobą i moim smutnym życiem. Na pierwszy ogień idzie zmiana pracy. Jeszcze nic takiego nie znalazłam, ale się rozglądam, byłam na paru rozmowach i robię coś w tym kierunku. Niestety moja obecna praca nie jest pracą ani stałą, ani też przyjemną. Szczerze jej nienawidzę i to właśnie często praca definiuje moje samopoczucie i to w dużej mierze, dlatego stwierdziłam, że trzeba to zmienić. Dlatego zmiana pracy jest na razie priorytetem numer jeden.
Priorytet numer dwa, to żeby zaliczyć semestr na studiach. Bo to mój pierwszy i głupio by było jakby się nie udało.
A na koniec to muszę się wziąć za siebie. Dbać o to jak się prezentuje na codzień.
Bo to nie chodzi nawet o samą tusze, ale o mój ubiór, wygląd jako taki. Przez ostatnie dwa miesiące prawie cały czas chodziłam w jednych dresach, nie malowałam się (choć lubię chodzić bez makijażu) i za często nie chciało mi się umyć włosów. Inaczej mówiąc obraz nędzy i rozpaczy.
Oczywiście dalej też będę chciała wprowadzić regularne treningi, trzymać dietę, schudnąć i rozwijajać się na różnych płaszczyznach które mnie interesują, ale najpierw muszę poprawić swoje samopoczucie, żeby w ogóle chciało mi się to robić. I dlatego te 3 pierwsze punkty są na razie najważniejsze. Później reszta. Na wszyskto znajdzie się czas i pora.
Na razie zostawiam was z moimi przemyśleniami i do następnego nie tak odległego posta mam nadzieję. Trzymajcie się :)
Rozumiem Cię, ja tez ostatnio miałam kilkudniową przerwę od bloga. Powodzenia w układaniu wszystkich spraw, trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńJak ja Cię rozumiem z tym blogiem. W sumie to nawet zazdroszczę, że masz taką umowę w pracy, która Ci nie odpowiada. Moja mnie też bardzo męczy, ale ja mam umowę o pracę i marne szanse, że gdzieś indziej taką dostanę, więc to mnie trochę wiążę. :(
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za znalezienie dobrej pracy, bo to zawsze duży komfort psychiczny, kiedy już ma się coś pewnego.
Z tym prezentowaniem się też Cię rozumiem, nieraz też ciężko mi się zebrać i zobaczyć sens w ruszeniu się, ale trzeba się spiąć, bo o ile podnosi to samoocenę.
Ach, ten akapit, gdzie mówisz, że trzymać dietę, treningi, rozwój- jak dla mnie to raj, który na pewno osiągniemy, a w tedy może w reszcie poczujemy spokój?
Trzymaj się i powodzenia w ogarnianiu!