Wcale nie zrezygnowałam
Miałam ostatnio cięższy czas. Głównie ze względu na tę moją nieszczęsną stopę. Wręcz dostałam przez to epizodu depresyjnego, zwłaszcza kiedy pierwszy lekarz do którego poszłam powiedział, że nic z tym nie zrobi, bo to za mały kawałek szkła i nie jest wyczuwalny (jakby był wielkości paznokcia, to już wcześniej wiedziałabym, że tam jest i albo sama bym go sobie usunęła albo pojechała na sor). Na szczęście trafiłam na bardzo fajnego chirurga za drugim razem i jestem już po zabiegu. Co prawda nie wiadomo czy szkło usunął, bo nie mógł go znaleźć, więc prewencyjnie wyciął i oczyścił kawałek w miejscu wbicia szkła. Stopa boli jak cholera, zabieg miałam w piątek, więc to całkiem świeża sprawa. Nie mogę stanąć na tej stopie, więc myślę, że do sportu przez jakiś czas nie wrócę. Zdjęcie szwów mam 7 stycznia, więc zobaczymy. Bez poczucia winy przyznam się, że przestałam trzymać dietę, stwierdziłam, że póki co to dla mnie za dużo i nie będę się psychicznie obciążać. Ma to też związek z wizytą ...