Uwaga! Żyję!
Nie było mnie bardzo, bardzo długo. Był to ciężki okres, teraz dalej nie jest łatwo, ale jest lepiej.
Pochwalę się najpierw, bo osiągnęłam swoje 2 cele, dostałam stypendium rektora na studiach i w końcu od dłuższego czasu trzymam 7 z przodu nie będąc tak naprawdę na żadnej diecie, nie ćwicząc. Staram się po prostu jeść w miarę zdrowo i dbać o wielkość posiłków.
Wizyta u psychiatry również poszła dobrze, po ponad dwóch miesiącach brania leków czuję znaczną poprawę.
Powoli też zachodzą zmiany w moim mieszkaniu, kupiłam pralkę, suszarkę elektryczną, nowy telewizor i PS5.
Największy mój problem w chwili obecnej stanowi mój związek, zaczynam rozumieć już czemu zawsze chciałam sporo starszego faceta. :/
Brak wsparcia i poczucia bezpieczeństwa, doskwiera mi na codzień. Do tego czuję, że ze wszystkim zostałam zostawiona sama, jak o coś poproszę to i tak tego nie zrobi. Zaczynam się poddawać, przestaje się przejmować i funkcjonuje jakbym mieszkała sama. Największy problem to jak to u nas mogłoby być pieniądze i alkohol.
PS. Palenie dalej rzucam, ale palę zdecydowanie mniej i rzadziej.
A tutaj moje dzisiejsze śniadanko: wegańskie francuski tosty cynamonowe z jagodami (mrożone podgrzane z odrobiną wody, aby wyszedł sosik) i mango.
Gratuluję osiągnięcia tych celów! I cieszę się, że leki Ci pomagają :)
OdpowiedzUsuńA z facetem może warto szczerze porozmawiać. A jeśli już próbowałaś i to nic nie daje, to może czas pomyśleć o rozstaniu niż pozwolić, żeby ten związek Cię ciągnął w dół?...
Trzymaj się ♥
Gratuluję tej 7 z przodu, to daje siłę, prawda? Co do faceta: zastanów się, po co ci on w Twoim życiu, co wnosi? Jakie uczucia poza przyzwyczajeniem do niego żywisz? Czy boisz się zostać sama? Myślę, że szczere odpowiedzi na te pytania trochę rozjaśnią Ci w głowie.
OdpowiedzUsuń