Nie mam pojęcia w jakim momencie mojego życia jestem
Jak w tytule, dosłownie chodzę we mgle, nie wiem nic.
Zdałam sesję dokładnie tydzień temu. Każde zaliczenie w pierwszym terminie, jedne lepiej, inne gorzej. Zaczęłam też dawać korepetycje, ale dziwnie się czuję w roli nauczyciela po tak długiej przerwie. A oprócz tego, to zaharowuje się na śmierć i to dosłownie. Miałam bardzo ciężki tydzień w pracy, dopadło mnie choróbsko: gorączka, zimne poty, bóle głowy i mięśni, mdłości. Ledwo wstawałam z łóżka, a i tak chodziłam do pracy. Ilości tabletek jakie brałam przewyższały o ponad połowę dozwoloną dawkę, wszyskto, żeby jakoś dotrwać do końca zmiany, przyjść do domu, położyć się spać i przespać tak długo, że po obudzeniu się znowu trzeba było iść do pracy. Nie chciałam nawet słyszeć o lekarzu i zwolnieniu. Zmieniło się to we wtorek (chorować zaczęłam jakoś od wcześniejszego czwartku-piątku), kiedy po paru godzinach pracy po prostu czułam, że wymięknę i zemdleje, ale jak to ja pomyślałam, że może zaraz przjedzie, nie przeszło i zrobiło się jeszcze gorzej. W przeciągu 3 godzin parę razy biegałam wymiotować, dostając opierdol od kierowniczki, że się opierdalam i nic nie robię. Po wyjaśnieniu sytuacji i mojej prośbie o zwolnienie do domu, po prostu mnie nie puściła, argumentując to, że ona jak jest chora to przychodzi do pracy. I tak ledwo ciepła zostałam do końca zmiany. Po tym dniu stopniowo zaczęło mi się poprawiać. Ale złość pozostała mi dalej i zaczęłam intensywnie myśleć o zmianie pracy. To ona doprowadza do tego, że nic mi się nie chce, ciągle jestem zmęczona i mam wszystkiego zwyczajnie dosyć. Ale z drugiej strony i tak wiem, że nic lepszego nie znajdę. Tkwię w jakimś marnym miejscu jako pracownik dyskontu.
Sorki za wylewanie żali i to po takim czasie, ale chyba musiałam. Przez ten dłuższy czas mogłam chociaż trochę pozbierać myśli. Nie do końca wyszło mi to na dobre, bo zrozumiałam, że nie mam celu, nie wiem czego tak naprawdę chce i do czego dążę. Cały czas błądzę, próbuję i nic.
Ostatnio bardzo często odczuwam smutek i żal do własnej osoby, koniec 2 miesiąca nowego roku, a ja w jeszcze większej dupie niż wcześniej.
Chciałabym napisać coś pozytywnego, ale to chyba nie na moje siły, zwłaszcza jak widzę, słyszę lub czytam, że ktoś tam się spełnia, robi to co zawsze mu się marzyło, odkrywa siebie. Dopada mnie wtedy przypływ depresji, łzy i nienawiść, nie do tych osób, a do siebie, bo niby też bym tak mogła, tylko czemu nie dam rady tego zrobić?
Trzymajcie się i życzę wam jak najlepiej! Mimo, że może to nie wynika z mojego posta.
Wiem jak się czujesz, bo mnie także wiele razy dopada taka niemoc. Sama nie wiem co mam Ci poradzić, chyba najlepiej będzie po prostu przeczekać ten okres. To akurat nie jest jakiś super czas na zmianę pracy (mimo iż wiem że masz jej dosyć), chyba że rzeczywiście znajdziesz coś lepszego. Mam nadzieję, że przynajmniej te korepetycje pozwolą Ci zaoszczędzić trochę grosza.
OdpowiedzUsuńGówniana praca, która sprawia że nie masz siły wstać z łóżka to chyba jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą człowieka spotkać (oczywiście oprócz chorób). A teraz przez te całą aferę jeszcze trudniej jest znaleźć jakieś lepsze miejsce pracy, także naprawdę bardzo Ci współczuję. Ale nie bądź dla siebie zbyt surowa, to że minął drugi miesiąc, a Tobie nie udało się czegoś zmienić czy poprawić wcale nie oznacza, że nie uda Ci się np. w połowie roku. Ciężko jest myśleć o samorozwoju i wielkich zmianach, jeśli tak bardzo dobija Cię podstawowa jednostka, jaką jest praca, a co dopiero ten samorozwój i zmiany wprowadzać.
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie, przesyłam moc dobrych myśli <3
Arabella ma całkowitą rację. Ciężko jest się w czymś spełniać, jeżeli to praca głównie cię wykańcza (psychicznie i fizycznie). Dodam tylko, że zachowanie kierowniczki było wręcz karygodne. Myślę, że najlepszym wyjściem jest rozglądanie się za nową pracą :) nie możesz z góry zakładać, że niczego lepszego nie znajdziesz.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, to Ty jesteś najważniejsza, nie praca! Nie praca, nie znajomi, nie obowiązki, nie rodzina - TY! Wbij to sobie do głowy tak, żeby nikt już Ci tego nigdy nie wybił. Wiem, łatwo się mówi, gdy potrzeba pieniędzy, ale pracę zawsze można zmienić, naprawdę. A życie masz tylko jedno.
OdpowiedzUsuń