Mam dzisiaj mało czasu i wcale nie jest tak kolorowo
Nie będę się rozpisywać jak post wcześniej. Druga część tygodnia mnie przeorała.
W czwartek strasznie się nie wyspałam, pokłóciłam się z moim narzeczonym i ledwo wstałam do pracy, a zaraz po niej pojechałam dawać korki z matmy. Piątek był dniem rownie ciężkim pod względem niewyspania i przyznam, że nawet nie do końca pamiętam co się działo. Nie pamiętam nic od czasu zakończenia pracy. Możliwe, że spałam, bo źle się czułam, ale nie wiem.
Weekend wcale nie był lepszy. Ciągłe jeżdżenie to tu, to tam i załatwianie spraw różnego rodzaju. W niedzielę do połowy dnia to samo, a później gotowanie i sprzątanie ile byłam w stanie. Obecnie jak to piszę, to mamy godzinę 23.16 i siedzę w wannie z obolałymi stopami. Częściowo jestem z siebie zadowolona. Bo coś zrobiłam, a myślałam, że będzie gorzej. Za to wcale, ale to wcale nie odpoczęłam. Podejrzewam, że przez to mój tydzień może być dosyć ciężki i będę czekać na kolejny weekend z utęsknieniem.
Jadłam jako tako. Nie bardzo wszystkiego pilnowałam, ale było okej, niestety już nie ćwiczyłam.
Na kolejny tydzień mam jako tako plany. Będzie na pewno lepiej. Musi być! Jutro się zważę i zmierzę, odkopałam wszystkie wagi i będę jeść według jadłospisu który kupiłam jakiś czas temu. Jadłospis jest na 1500kcal, więc będę miała miejsce jeszcze na coś dodatkowego do 1800kcal.
To tyle, bo muszę się ogarnąć i iść spać.
Komentarze
Prześlij komentarz