Życie jest niesprawiedliwe

Czasami myślę sobie, że jest okej, że idzie mi coraz lepiej i wszystko zaczyna się jakoś układać. I wtedy zawsze coś nadciąga, coś złego, coś co wszystko zepsuje i na co niczym sobie nie zasłużyłam.
Właśnie tak jest teraz. Do końca sierpnia mam pracę (bo na miesiąc przedłużyłam), później zostaje mi tylko jedna w której nie wiem ile zrobię, dosłownie może to się wahać od 600-1800zl. W dodatku mam zamiar zacząć studia zaoczne, na co też są potrzebne pieniądze. A na dodatek jak już ugadaliśmy się (wraz z chłopakiem) na przedłużenie umowy najmu mieszkania, to parę dni później dowiedzieliśmy się, że z powodu spraw rodzinnych właściciela jednak musimy nasze mieszkanko opuścić.
Czuję się załamana, to dla mnie naprawdę dużo. Powoli sobie przestaje radzić, zwłaszcza, że od nikogo nie mam wsparcia. Mój chłopak mnie zawiódł po całej linii. Powinien mnie wspierać, przecież tkwimy w tym razem, ale nie, to przecież wysztko moja wina. Ciągłe oskarżenia jak ja mogłam nie szukać pracy wcześniej,nie poprawić mojego CV. Przecież oboje musimy zarabiać. Z jednej strony tak, ale kiedy przez ponad pół roku praktycznie utrzymywałam go i wypruwałam sobie flaki żeby związać koniec z końcem, to było okej, a i tak potrafiłam usłyszeć, że jestem egoistką. W dodatku wtedy zaczął się jego problem z alkoholem. Po nim robi sie straszny, okrutny, sprawia, że psychicznie umieram w środku potrafi mi wspomnieć cos czego bardzo żałuję i za co przeprosiłam i niby mieliśmy o tym zapomnieć, a także najmniejsze głupoty, które w jego ustach i tak sprawiają, że w moje serce wbijają się kolejne szpileczki.
Najgorsze jest w tym to, że ja nie mogę okazać słabości, bo już nic z niczego nie zostanie. Chowam głowę w piasek kiedy trzeba, a płaczę w ukryciu. Ale ja wiem, że w końcu tak nie wytrzymam i źle się to skończy. Tylko kto mi wtedy pomoże? Nikt, jestem zdana sama na siebie. Niose ciężar i to nie tylko swój, a czasami wręcz modlę się, żeby to był koniec, bo ten wewnętrzny ból i samotność, to coś co mnie przerasta.

Komentarze

  1. Biedna :c
    Może spróbuj porozmawiać z chłopakiem, kiedy będzie trzeźwy- powiedzieć, że Ci trudno i nie lubisz kiedy pije.
    Trzymam kciuki za Ciebie, mam nadzieję, że wszystko się powoli ułoży.
    https://chudawisienka.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję sytuacji z chłopakiem. To, bardzo delikatnie mówiąc, mega niefajne z jego strony, że nie wspiera Cię w tej sytuacji i traktuje w taki sposób. Zasługujesz na kogoś, kto będzie dawał Ci szczęście i wsparcie, a nie na kogoś z=przez kogo cierpisz. Trzymaj się z całych sił :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Perełko, taki "facet", to nie facet. To zwykła pipka ;p nie przejmuj się

    https://ciche-niejadki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba żaden komentarz nie jest tak naprawdę w stanie podnieść cię na duchu. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  5. A myślałaś o tym żeby iść do psychologa na tzw. wizytę awaryjną? Wygadałabyś się komuś, a ten ktoś (w sensie psycholog) mógłby otworzyć Ci oczy na coś, czego obecnie nie widzisz. Przemyśl to, warto prosić o pomoc i nie ma co się tego wstydzić.
    Jeśli byś chciała to napisz do mnie koktajlowa93@gmail.com . Ja sama niewiele pomogę, ale mogę Ci powiedzieć (jeśli nie wiesz) jak takie wizyty u psychologów, psychiatrów wyglądają i czego się możesz spodziewać.
    Trzymaj się Kochana!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty