Cały czas rozpamiętuje przeszłość, zamiast skupić się na przyszłości
Cały czas myślę jak to było KIEDYŚ, jak ja wyglądałam KIEDYŚ i ile miałam KIEDYŚ samozaparcia w realizacji celów. I to się tyczy wszystkich aspektów mojego życia. Nie tylko wagi i odchudzania.
A teraz jak na siebie patrzę widzę wrak człowieka. Dosłownie! Nic mi się nawet nie chcę, najchętniej przesypiałabym całe dnie, jednak na życie samo się nie zarobi, a koty same się nie nakarmią. Może uznacie to za śmieszne. Ale moje dwie kotki są istotkami, które w niektórych momentach dosłownie trzymały mnie przy życiu - bo one mnie po prostu potrzebują.
Uważam, że potrzebuję trochę wrócić do przeszłości, ale nie o niej myśleć. Muszę wrócić do tej wspaniałej organizacji czasu, samozaparcia i spełniania celów, żeby oddziaływało to na moją przyszłość i również aby zaczęło mi się po prostu chcieć.
Wiem moje kruszynki, że smętny ten post, ale chciałam się tym podzielić. Teraz czekają mnie dwa dni wolnego i liczę, że zrobię w tym czasie coś produktywnego. I oczywiście się tym z wami podzielę. :)
Tez często mam takie uczucie. Gdyby nie obowiązki i to, że muszę coś zrobić, to całe dnie siedziałabym w domu i nie robiła nic.
OdpowiedzUsuńPowodzenia i trzymaj się mocno, Kochana :*
Fajnie, że rozumiesz. Pozdrawiam :*
UsuńJa też często rozpamiętuje przeszłość, ale znacznie bardziej lubię myśleć o przyszłości. O tym jak wspaniale będę wyglądać, jak wiele będę umieć, jaką świetną będę miała pracę. I to napędza mnie do działania, w życiu nie ma nic za darmo i wiem, że żeby ziściły się moje marzenia/cele to teraz muszę na to baaardzo ciężko pracować.
OdpowiedzUsuńKiedyś ponadto usłyszałam, że żeby nam się chciało np. wstawać rano, malować, zdrowo odżywiać, to trzeba mieć w życiu cel. Wiesz już jaki jest Twój?
Właśnie go nie mam. Od paru lat moje życie to czysta egzystencja. :(
UsuńTeż tęsknie za sobą z przed paru lat. Nie bałem się ludzi, byłem uparty, moi przyjaciele mogli na mnie liczyć. Chciało mi się żyć, marzyłem działałem. Teraz? Po prostu pustka. Nie mam nawet planów. Nie umiem myśleć o przyszłości. Może dlatego, że się boję. Po prostu wiem, że gdy tylko wyjdę "z kokonu wegetacji" coś się zwali. Wiem że co by się nie zmieniło będzie tak samo. Wiem, że to irracjonalne bo życie to sinusoida i każdy musi upaść i cierpieć to część życia, ale musi przeżywać też dobre chwile. Boję się żyć. Mam nadzieję, że tobie uda się przezwyciężyć swoje lęki, obawy i obezwładniający bez sens.
OdpowiedzUsuńMam to samo. Może nie jest fajnie tak żyć, ale za to wygodnie. A do wygody człowiek się przyzwyczaja. Trzymaj się :)
Usuń