Mikołajki - dotrwajcie do końca postu :)
Stwierdziłam, że odezwę się do was z rana. Dzisiaj nawet pozwoliłam sobie pospać dłużej, bo aż do 8, co jednak przełożyło się, że o 9 jeszcze jestem w rozsypce. Ale wydaje mi się, że tego potrzebowałam.
Mam dzisiaj duuuuużo nauki. Więc zaraz się biorę za książki, zeszyty i notatki. A na razie piję poranną kawkę i oglądam vlogmas Julii Kobus.
A może jeszcze opowiem wam co robiłam wczoraj, żeby nie było za nudno i zbyt krótko :)
Z rana skończyłam do banku pozałatwiać trochę spraw, następnie skończyłam do biblioteki miejskiej, żeby oddać jedną książkę, a przedłużyć termin drugiej, bo w poprzednim miesiącu miałam jakoś mało czasu na czytanie książek "rozrywkowych" (czytam serię pretty little liars - chciałam zobaczyć jak bardzo różni się od serialu i będąc w trakcie 9 części jestem w stanie stwierdzić, że baaaardzooo), później skończyłam do mamy (mieszka bardzo blisko biblioteki), bo chciałam wypić z nią kawkę i musiałam podrukować notatki. Dała mi też prezent mikołajkowy - legginsy i skarpetki (zawsze się przyda) Niestety wymusiła we mnie śniadanie. Ja śniadań na ogół nie jadam, zazwyczaj koło 10 jem jakiegoś owoca, a pierwszym posiłkiem jest obiad. Przez to czułam się strasznie ciężko. Wróciłam do domu i się uczyłam. Po 17 kiedy mój chłopak skończył pracę pojechaliśmy do Auchan na zakupy. Choć głównym celem było Leroy Merlin - musiałam kupić nową spłuczke, bo nasza się zepsuła. W Auchan kupiliśmy parę prezentów, ale też kupiłam bakalie na keks (wstawię wam przepis na świetny wegański keks jeśli chcecie - nawet osoby na diecie tradycyjnej go kochają, mnie moja "teściowa" prosiła, żebym zrobiła na święta), nori do seleryby, jednorazowe keksówki na pyszny pasztet z soczewicy i kaszy jaglanej, a także małą rzecz dla siebie, którą zobaczycie niżej na zdjęciu. Uwielbiam takie rzeczy, może jestem już starą babcią xd Zjedliśmy też obiad w galerii, postawiłam na warzywne curry z ryżem, nie chciałam brać nic smżonego.
I z grubsza tak wyglądał mój wczorajszy dzień. Niestety wczoraj też się chyba troszkę podziębiłam, ale nie mogę dać za wygraną :p
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam. A z okazji Mikołajek (niestety nie mogę wam dać prezentu) chciałam wam powiedzieć, że was uwielbiam! Cieszę się, że ze mną jesteście, a ja mogę być z wami. Trzymajcie się i obyście miło spędzili ten dzień.
Kocham was,
Meg!
Ja też starą babcią nie jestem, a takie ciepłe skarpety zawsze się przydadzą! :)
OdpowiedzUsuńMój tata kupił mi takie same skarpetki na Mikołaja, ale z innym wzorkiem. Są mega cieplutkie i są fajnym zastępnikiem papci.
OdpowiedzUsuńO jezu skarpetki uwielbiam takie, są cieplusie. Na początku denerwowała mnie podeszwa anty poślizgowa, ale się przyzwyczaiłem. Też się jaram takimi pierdołami xD Starość nie radość.
OdpowiedzUsuńAww miło loff ju ♥ Zdrówka życzę i miłego weekendu. UwU
Fajowe skarpety! Chociaż nie lubię nosić skarpetek w domu, to dla takich zrobiłabym wyjątek ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się przepisami na keks i pasztety! A robiłaś kiedyś piernik wegański z przepisu Jadłonomii? Jeśli nie, to polecam - zawsze się udaje i mało roboty :D
Trzymaj się :*
Super skarpetki. Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńhttps://podroz-w-nieznane-jutro.blogspot.com