Dzień 4 i 5
Czwartek jest dowodem na to, że można jeść niezdrowo i być na diecie. Co prawda zmieściłam się w limicie kalorii, ale makro na pewno wyszło słabo. Pizzę trzeba było dokończyć, żeby jej nie wyrzucić, już była trochę sucha, kanapki do pracy na szybko, bo przez ten szalony dzień nie zdążyłam i nie miałam nawet chęci że stresu, żeby coś ugotować.
Rozmowa poszła mi fatalnie i strasznie zniechęciła mnie do dalszych poszukiwań. Muszę ochłonąć i się pozbierać, bo strasznie się zdołowałam.
Piątek już bez większych rewelacji, trochę ogarnęłam makro w diecie i idzie coraz lepiej. Jem to na co mam ochotę, nic nie jest zakazane, byle z umiarem. Nie zjadłam śniadania, bo zbyt późno wstałam a później z moim narzeczonym pojechaliśmy na zakupy, a jak wróciliśmy, to zjadłam na szybko kanapki na obiad i zrobiłam makaron do pracy i już musiałam wychodzić.
Dzień 4
- śniadanie: kawałek pizzy margherity
- obiad: 2 kawałki pizzy margherity
- podwieczorek: kanapka z warzywami i sok pomidorowy
- kolacja: kanapka z żółtym serem i warzywami
- woda:
Razem:
Dzień 5
- śniadanie: ominięte
- obiad: kanapki z awokado, jajkiem na twardo i do tego pomidor
- podwieczorek: serek wiejski i banan + puddingu orzechowy vege z Biedronki
- kolacja: makaron z warzywami w sosie orzechowym
- woda:
Razem:
Komentarze
Prześlij komentarz