Ciężki weekend i HSGD #5, #6 i #7
Wiem, że długo nic nie wstawiałam, ale miałam bardzo szalony weekend.
W piątek rano sprzątałam w mieszkaniu i trochę się poleniłam, miałam na 16 do pracy i wróciłam po 21 z do domu. Miałam nadzieję, że kończąc wcześniej niż w poprzednich dniach spędze trochę czasu z moim chłopakiem, ale oczywiście pojechał ze znajomym na działkę i wrócił o 11 rano następnego dnia. Ze złości siedziałam i wypiłam trochę wina, nie włączyłam go do bilansu, za co przepraszam. Siedziałam do 4 nad ranem i położyłam się spać.
W sobotę musiałam wstać o 6.30 więc spałam 2,5h, bo na rano byłam umówiona na paznokcie do siostry, później wróciłam do domu (już moim naprawionyn rowerem) zaczekałam na mojego chłopaka i standardowo się pokłóciliśmy, ciężko nam się ostatnio dogadać, chyba nie rozumiemy swoich potrzeb. A na 18 byłam umówiona z koleżanką na spacer i posiedzieć sobie na trawce na terenie politechniki. Po powrocie do domu (po 22) zmuliło mnie i zasnęłam mimo, że miałam dużo rzeczy do zrobienia.
No i nastała niedziela, wstałam rano, wykąpałam sie, poprasowałam mojemu chłopakowi garnitur i koszulę, umalowałam się i ubrałam, a następnie pojechałam do siostry zrobić jej makijaż, a ona mi fryzurę i wybraliśmy się na ślub i wesele. Nie pilnowałam wtedy diety, nie było jak, ale i tak myślę, że nie było tak źle jak mogło być. Wróciłam po 3 do domu, a na rano miałam do pracy i po powrocie prawie cały dzień odsypiałam. O poniedziałku napiszę wieczorem, żeby już nie przedłużać.
BILANS #5:
Śniadanie: czarna kawa, tosty z bułki z serem i ketchupem
Obiad: burger z czarnej fasoli z frytkami
Kolacja: nic
Przekąski: nektarynka, resztki makaronu z pesto
915kcal/950kcal
BILANS #6:
Śniadanie: zupa marchewkowa
Obiad: kanapka z bułką dyniową i serem żółtym, sałatą i rzodkiewką, serek wiejski bez laktozy z ogórkiem solą i pieprzem
Kolacja: zupka instant vifon pomidor pikantny
Podwieczorek: garstka cheetosów pizza
1015kcal/1100kcal
BILANS#7:
Śniadanie: nic
Obiad: nic
Kolacja: i tutaj zaczęło się wesele, więc dużo
dużo
dużo za dużo kcal/1100kcal
Wesele to wesele - w takich momentach nie ma sensu mocno się pilnować. Istotny jest sens tego wydarzenia i wspólne celebrowanie. Bardzo ładne bilanse, oby tak dalej! Powodzenia.
OdpowiedzUsuńTeż mam tak często, że mój chłopak gdzieś wybywa, a ja muszę siedzieć sama. Staram się nie złościć i uczę się spędzać czas sama ze sobą. Poczytaj sobie jakąś fajną książkę, posprzątaj w domu albo pooglądaj jakiś serial zamiast czekać na niego godzinami :)
OdpowiedzUsuńNie martw się przez to wesele, nadrobisz za to w nadchodzących dniach.
Trzymaj się <3
Holly
Chodzi bardziej o to, że planowaliśmy oboje, że ten piątek spędzimy razem, dlatego byłam zdenerwowana, całe ranki i tak spędzałam sama w tym tygodniu, bo miałam urlop w jednej pracy, a mijaliśmy się cały tydzień, dlatego było to dla mnie tak ważne.
UsuńWiadomo, jak to na weselu :) Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś ^^ Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńZ chłopakiem się poukłada, relacje niestety potrafią być ciężkie i zawsze przyjdzie ten gorszy moment.
OdpowiedzUsuńBilanse bardzo ładne, a wiadomo - wesele to wesele, w końcu nie chodzisz na nie codziennie.
Mam nadzieję, że uda ci się to wszystko odespać, bo dużo się u ciebie działo.
Trzymaj się ciepło! Miłego wypoczynku
~Mirabelle
https://okruszkiwposcieli.wordpress.com/