HSGD #9

Po pierwszym tygodniu już jakoś łatwiej wszystko idzie. Naprawdę jestem z siebie dumna. Jak zaczynałam po raz pierwszy 4 lata temu, to zaczynałam od tej samej diety, doszłam do naprawdę fajnego wygladu i samopoczucia. Trwało to rok, później przyszła klasa maturalna stres i wszystko runęło. Wracałam i odchodziłam i tak w kółko. Ale nigdy nie miałam tyle samozaparcia i motywacji jak 4 lata temu i czuję, że teraz jest tak samo, ale nigdy przestanę, bo nie chcę znowu stracić całego mojego wysiłku. Jedyne co mogłabym teraz poprawić to ilość treningów, nad tym muse popracować.

Z próśb o mój domowy spalacz, jest to spalacz kofeinowy, który właśnie zaczęłam próbować przez moją koleżankę. Zamówiłam puste kapsułki celulozowe (jeśli nie jesteście wegetariankami, to mogą być również żelatynowe), a wypełniam je mieszką kawy (1 łyżeczka), gorzkiego kakao (1 łyżeczka), pieprzu cayeen (1/2 łyżeczki), imbiru (1 łyżeczka), cynamonu (1 łyżeczka), kurkumy (1/2 łyżeczki) - przepis można modyfikować dowlonie, ilość tabletek też nie jest ściśle określona, w ciągu dnai bez ćwiczeń biorę 1-2 tabletki, jak ćwiczę, to przed treningiem dokładam 3 tabletki.

I w końcu dochodzimy do BILANSU:
Śniadanie: jajko sadzone z bułką ziarnistą
Obiad: fit kisiel delecty i 2 wafle ryżowe paprykowe
Kolacja: barszcz - gorący kubek
Przekąski: paluszki solone, jabłko i pomidorki truskawkowe

2 tabletki spalacza do tego

754kcal/800kcal


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty